Adam Łyczko
DUCH SŁUŻBY – SŁUŻBA DUCHA
Chcemy zgłębiać znaczenie słowa „służba”, by móc je realizować całym swoim
życiem nie zatrzymując się tylko na słowach, ale wprowadzać je w czyn. Służba
sama w sobie nie jest cnotą. W żadnym z katalogów cnót czy też owoców Ducha
Świętego, jak je określa Nowy Testament, nie znajduje się słowo służba .Mowa
jest natomiast o służbie grzechowi (por. Rz 6,16),
albo bożkom (por. 1 Kor 6,9),
które z pewnością nie są dobrą służbą. Służba sama w sobie jest zjawiskiem
neutralnym, wskazując raczej na pewien styl naszego życia, lub na sposób
odnoszenia się do innych we własnej pracy, a także istnienie w zależności od
innych. Może być nawet czymś negatywnym, jeśli jest wymuszona a może nawet być
interesowna. W dzisiejszych czasach dużo mówi się o służbie każdy
kto spełnia jakąś funkcję w społeczeństwie, twierdzi że
świadczy usługi tzn. że służy. Służba o której mówi Ewangelia, jest
jednak innym rodzajem służby, nawet jeśli niekoniecznie przekreśla i
nie dyskwalifikuje służby w taki sposób w jaki rozumie ją świat.
Podstawowa różnica zawarta jest w motywacji i postawie wewnętrznej
oraz w jaki sposób jest spełniana. Aby to zrozumieć potrzebujemy
odwołać się do opisu umycia nóg uczniom, aby zobaczyć w jakim
usposobieniu Jezus spełnia ten gest i czym jest powodowany: „Jezus
umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował" (J 13,1). Służba nie jest cnotą samą w sobie, ale z niej wypływa a podłożem tego jest
miłość. Służba o której mówimy jest sposobem objawienia się agape tj. miłości
"która nie szuka własnej korzyści" (por. 1 Kor 13,5),
ale korzyści innych osób i jest dawaniem a nie poszukiwaniem. Innymi słowy jest
naśladowaniem działania Boga, który będąc Najwyższym Dobrem nie może nas kochać
i obdarowywać inaczej jak tylko darmowo. Dlatego służba ewangeliczna, w
przeciwieństwie do służby światowej, nie jest cechą charakterystyczną tego,
który jest niższy, potrzebujący, który nie ma, ale raczej tego, który posiada
jest postawiony wyżej, kto ma. Od tego, komu wiele dano, będzie się wiele żądać
z racji jego służby (por. Łk 22,26). Oprócz darmowości służba oznacza inną
cechę: pokorę. Miłość i pokora tworzą razem ewangeliczną służbę. Jezus
powiedział: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem" (por. Mt 11,29). Pokora jest drogą do
upodabniania się do Boga i do tego by żyć Eucharystią w naszym
życiu. Można w tym miejscu zacytować słowa św. Franciszka:
„Patrzcie, bracia na pokorę Boga i wylewajcie przed Nim serca wasze,
uniżajcie się i wy, aby was On wywyższył. Nie zatrzymujcie więc
niczego z siebie dla siebie, aby was całych przyjął Ten, który cały
się wam oddaje" (Św. Franciszek, List do kapituły).
Słowa św. Franciszka powinny wywołać zmianę postawy w naszym życiu tzn.
przyzwyczajeń, planu pracy, i wykorzystywania naszego czasu. Zasadniczą sprawą
jest widzieć, czy my służymy innym, czy się nimi posługujemy. Posługuje się
innymi ten, kto dwoi się i troi dla innych, ale w tym co robi, nie jest
bezinteresowny np. szuka pochwały lub uważa że jest dobroczyńcą. Ewangelia w tym
względzie stawia twarde wymagania: ”Niech nie wie twoja lewica, co czyni
prawica" (por. Mt 6,3). Aby zobaczyć jakimi intencjami
kierujemy się w naszej służbie wobec bliźnich przypatrzmy się jakie
zadania wypełniamy chętnie, a od jakich staramy się uwolnić. Najbardziej zaszczytna służba to taka że ktoś kto jej doświadcza,
nie zdaje sobie z tego sprawy, ale wie o niej tylko Ojciec, który
widzi w ukryciu. Jezus podniósł do rangi symbolu gest, który w Jego
czasie powierzano niewolnikom, umycie nóg. Św. Paweł napomina: ”Nie
gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne" (por. Rz 12,16).
Duchowi służby sprzeciwia się żądza panowania, oraz narzucanie innym własnej
woli. Często ktoś, postępujący w ten sposób, nie zdaje sobie sprawy że innym
zadaje cierpienia. Znaczna część cierpień, które czasem nękają rodzinę jest
spowodowana istnieniem autorytarnej jednostki, która depcze innych i która pod
pretekstem służenia w rzeczywistości się nimi posługuje. Bardzo możliwe, że tym
kimś jesteśmy my. Duchowi służby sprzeciwia się także przywiązanie do własnych
przyzwyczajeń i wygody, po prostu wygodnictwo. Nie można prawdziwie służyć
innym jeśli jest się zatroskanym o własne wygody, kto uczynił bożka z własnego
odpoczynku, wolnego czasu lub porządku dnia. Dla nas służyć powinno oznaczać
„nie żyć więcej dla siebie" (por. 2 Kor 5,15). W
świecie naturalnym jest, że ktoś powinien panować, w śród uczniów Jezusa,
którymi jesteśmy tak być nie powinno. Św. Paweł pisze: "Nie mamy zamiaru
okazywać władztwa nad wiarą waszą, bo przecież jesteśmy współtwórcami radości
waszej" (por. 2 Kor. 1,24). Świat
potrzebuje aparatu, by działać i robić wrażenie, Bóg nie. Innym elementem
jest prostota, która wymaga, byśmy nie stawiali się ponad innymi, ale także, byśmy nie stawali poniżej innych np.
dla zachowania dystansu. Zaakceptować należy to że w zwyczajnych sprawach
jesteśmy tacy jak inni. Czasem najlepszą służbą nie jest służyć, ale dać się
obsłużyć, jak Jezus, który potrafił dać sobie umyć nogi (por. Łk 7,38),
i który przyjmował posługi w czasie swoich wędrówek od kobiet
(por. Łk 8,2-3). Musimy
sobie powiedzieć że służba innym ludziom jest bardzo ważna ale, najważniejszym
jest służyć Bogu. Innym rodzajem służby jest służba ubogim: "Po tym poznajemy
miłość, że On dał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci.
Jeśliby ktoś posiadł majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi
niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boga? Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem,
ale czynem i prawdą" (1 J 3,16-18).
O ile Jezusa uznajemy za Boga poprzez adorację eucharystyczną, to Jezusa jako
człowieka głosimy poprzez służbę ubogim i cierpiącym! Jezus powiedział, że
jeśli robimy coś dla głodnych, spragnionych, więźniów lub nagich to tak jak
byśmy Jemu to robili. W ubogich i głodnych nie mamy do czynienia z tym samym
rodzajem obecności Chrystusa jak w znaku chleba i wina, ale chodzi tu o
obecność prawdziwą , nie fikcyjną , ponieważ Jezus się z nimi utożsamił .Można
powiedzieć że w ubogim mamy obecność bierną nie aktywną, ponieważ nie zawsze i
niekoniecznie zawiera w sobie Chrystusa i przekazuje Go temu, który go
przyjmuje, jak ma to miejsce w przypadku postaci eucharystycznych. Mimo to
troska o to, by podzielić się czymś z tym, kto jest w potrzebie, niezależnie
od tego, czy jest blisko czy daleko, powinna być integralną częścią naszej
pobożności i praktyki eucharystycznej. „Ubogich zawsze macie u siebie, lecz
Mnie nie zawsze macie" (Mt 26,11e) jest
to prawdziwe stwierdzenie, gdyż nie zawsze możemy komunikować się z Ciałem
eucharystycznym Chrystusa, a nawet jeśli się to dokonuje trwa tylko przez
chwilę ,podczas gdy zawsze możemy komunikować się z Nim przez ubogich. Zawsze
gdy stajemy przed osobą ludzką, która cierpi, powinniśmy uszami wiary usłyszeć
głos Chrystusa. Eucharystia jest więc Tajemnicą nie tylko do przyjmowania,
kontemplowania i adorowania ale przede wszystkim do naśladowania.
|